Spektakle prezentowane trzeciego dnia festiwalu złożyły się w konglomerat przedstawiający różne spojrzenia na kobiecość. To spektakle nie tylko mówiące o kobietach, lecz także przez nie tworzone. Przyjrzyjmy się każdemu z nich:
Traversées, reż. Elise Vigneron
„Wędrówką jedną życie jest człowieka” – napisał Edward Stachura. Spektakl francuskiej grupy Théâtre de l’Entrouvert opowiada o podróży człowieka przez życie pełnej strachu przed nieznanym, przekraczaniu granic, nieuchronnym zmierzaniu ku końcowi (starości i śmierci). Tkwi w tym jednak tajemnica, która nieodparcie popycha do zagłębienia się w przedstawiony świat. Widzowie podążają za krokami aktorki, towarzyszą jej w wędrówce przez kolejne stacje, przemierzając salę, której przestrzeń rozszerza się dzięki grze świateł wydobywającej głębię. Trasa wytyczana jest przez widoczne znaki – buty zostawione przez aktorkę, ślady bosych stóp odciśniętych w piasku lub ziemi, mokre plamy na podłodze. Nieprzypadkowo każdy z mansjonów wyrażony jest poprzez drzwi lub ramy okienne, w których ważny element stanowi próg – symbol przejścia między dwoma światami, przekroczenia strefy liminalnej przemieniającej człowieka, pokonania granicy lęku i strachu. Zamknięte drzwi mamią odkryciem tajemnicy, która będzie dostępna jedynie po ich otworzeniu. Wywołują sprzeczne uczucia: podekscytowanie, bo za nimi czeka coś innego, nowego, a jednocześnie przerażenie, bo nie wiemy, czego się spodziewać. Drzwi w teatrze zyskują dodatkowe znaczenia. To przejście między codziennym światem, często nudnym i szarym, a światem, w którym może wydarzyć się wszystko. To wejście do krainy magii, w której rządzi metafora i umowność. W której scena staje się mikrokosmosem. W której próbuje się zmienić rzeczywistość. A jeśli drzwi to usta, które zapraszają nas do przekroczenia progu? Posłuchajmy, co do nas mówią.
Czajka, reż. Natacha Belova, Teresita Iacobelli
Historia starej aktorki żegnającej się z karierą poprzez odegranie swojej ostatniej roli – Arkadiny w Mewie Antona Czechowa. To paranoiczna próba zmierzenia się z materią sztuki odbywająca się w umyśle kobiety świadomej kresu artystycznej drogi. Potrzeba zachowania indywidualności w wielowymiarowym życiu polegającym na nieustannym wcielaniu się w postacie, przyjmowaniu ich emocji i pragnień. Tita Iacobelli w mistrzowski sposób lawiruje między kolejnymi rolami – starzejącej się aktorki i jej wewnętrznego, wspierającego głosu, a także postaci zaczerpniętych z dramatu Czechowa. Jedna aktorka i jej marionetka tworzą hipnotyzującą opowieść o odchodzeniu ze świata teatru oscylującą między fikcją a rzeczywistością, pasją a nienawiścią, życiem a śmiercią. Całość okraszona jest domieszką humoru.
Mama, reż. Aleksandra Gosławska, Martyna Gajak
Studentki Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie (Filia w Białymstoku) przygotowały spektakl o nierozerwalnej więzi łączącej córki ze zmarłą matką, demonach przeszłości zakłócających spokój i braku możliwości odcięcia się od wyuczonych schematów. Na środku sceny pojawia się stos rzeczy, które młode kobiety odziedziczyły po swojej matce. Każdy przedmiot przywołuje wspomnienie o zmarłej, materializując jej obecność. Na scenie wyłonią się obrazy matczynej czułości, nadmiernej opiekuńczości i siostrzanej rywalizacji. Emocje córek będą zmieniały się jak w kalejdoskopie, a ich podejście do przeszłości będzie oscylować od zachowania pamięci za wszelką cenę (przykrycie przedmiotów białym prześcieradłem ma uchronić je przed zniszczeniem) a wyzwoleniem się z wiążących pęt (spakowanie matczynych bibelotów do worków na śmieci). Dobywająca się z offu melodia pozytywki uruchamia skojarzenia z czymś, co już minęło, a wybrany utwór (Oda do radości) poszerza kontekst spektaklu – mamy do czynienia już nie tylko z indywidualną historią rodziny, lecz szerszym spojrzeniem na kulturowe dziedzictwo Europy. Co z nim zrobimy?
Romans, pomysł i wykonanie: Natalia Sakowicz
Romans Natalii Sakowicz to intymne spotkanie dwóch kobiet poznających swoje granice – ciała i emocji. Długa, niema sekwencja otwierająca spektakl stanowi próbę rozpoznania drugiego człowieka, czułą, choć momentami gwałtowną, eksplorację technicznych możliwości realnego ciała aktorki i sztucznej materii lalki. We frenetycznym tańcu wyłonią się napięcia między pewnością siebie a wycofaniem, dominacją a konformizmem. Gdy przewaga aktorki okaże się oczywista, nastąpi zmiana sił – to performerka będzie musiała dostosować swoje ciało do pozycji przyjmowanej przez podrzuconą lalkę. W tej sytuacji ruch aktorki zawsze będzie mniej doskonały, bo wykonany z opóźnieniem, wymagający korekty. W starciu żywej istoty z nieożywioną materią zwycięstwo jednak nie jest z góry przesądzone.
Karolina Kosieradzka